Pracownicy socjalni mają prawo do strajku

Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego (SN) pracownicy socjalni mają prawdo do strajku. Tym samym osoby zatrudnione we wszelkich instytucjach związanych z pomocą społeczną mają prawo protestować, domagając się poprawy swych warunków pracy. SN uznał bowiem, iż ich miejsce pracy nie jest organem władzy samorządowej i tym samym jest wykluczone z zakazu strajku.

O jakim konkretnie stanowisku SN jest mowa?

W wyroku SN z dnia 17 października 2019 roku (sygn. akt III PK 153/18) jest mowa o tym, iż wynikające z przepisów ograniczenie prawa do strajku w jednostkach administracji musi podlegać ścisłej interpretacji i nie można go automatycznie rozszerzać na wszystkich pracowników samorządowych. Tym samym konkretnie pracownicy ośrodków pomocy społecznej zyskali ważny argument w sporach prowadzonych z pracodawcą.

Sprawa, którą zajmował się SN dotyczyła 2 byłych pracownic Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej (GOPS). Otóż osoby te należały do organizacji związkowej i domagały się podwyżek płac dla wszystkich pracowników tegoż ośrodka. Gdy te działania nie przyniosły skutku, postanowiono wszcząć spór zbiorowy i pod koniec grudnia 2015 roku rozpoczął się strajk.

Pracodawca uznał jednak, iż akcja protestacyjna była nielegalna, gdyż na podstawie art. 19 ust. 3 ustawy z 23 maja 1991 roku o rozwiązywaniu sporów zbiorowych (Dz.U. z 2020 r., poz. 123) prawo do strajku nie przysługuje pracownikom zatrudnionym w organach władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej.

W konsekwencji pracodawca rozwiązał umowy o pracę z obiema pracownicami bez wypowiedzenia (z powodu zorganizowania i uczestniczenia w nielegalnym, według pracodawcy, strajku). Jednocześnie pracodawca wskazał, iż doszło do ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych, wskutek odmowy wykonania polecenia służbowego, które nakazywało natychmiastowe przystąpienie do pracy.

Co dalej działo się w tej konkretnej sprawie?

Otóż zwolnione pracownice złożyły pozew przeciwko kierownikowi GOPS do sądu pracy, wskazując, iż jako członkinie związku zawodowego podlegały szczególnej ochronie przed rozwiązaniem umowy o pracę. Zarówno sąd rejonowy, jak i sąd apelacyjny, powództwo oddaliły, uznając, iż nie zasługuje ono na uwzględnienie. Sądy oceniły bowiem, iż strajk był nielegalny, ponieważ pracownikom GOPS jako organowi wykonawczemu jednostki samorządu terytorialnego takie uprawnienie nie przysługuje.

Pracownice złożyły więc kasację do SN, który uznał, iż przedstawione we wcześniejszych wyrokach stanowisko było błędne. Tym samym uchylił je, a zwolnione pracownice przywrócił do pracy. W uzasadnieniu sędziowie podkreślili, iż prawo do strajku nie przysługuje między innymi pracownikom zatrudnionym w organach administracji samorządowej, nie zaś ogólnie wszystkim pracownikom samorządowym.

W ocenie SN takim organem nie jest GOPS. Ma on bowiem status gminnej jednostki organizacyjnej, jednakże nie jest organem wykonawczym gminy. Tym samym jego pracownicy mogą strajkować.

Jakie zatem obowiązują obecnie zasady prowadzenia sporów zbiorowych, w tym strajku?

Otóż najogólniej rzecz ujmując, spór zbiorowy pracowników z pracodawcą może dotyczyć:

  • warunków pracy
  • płac lub świadczeń socjalnych
  • praw i wolności związkowych pracowników lub innych grup, którym przysługuje prawo zrzeszania się w związkach zawodowych

Natomiast prawo do strajku nie przysługuje:

  • zatrudnionym w służbach mundurowych (między innymi w policji czy wojsku)
  • pracownikom organów władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej
  • osobom zatrudnionym w sądach oraz prokuraturze

Jak obecnie związkowcy komentują taki wyrok SN?

Niewątpliwie są oni z takiego rozstrzygnięcia bardzo zadowoleni. Zdaniem Pawła Maczyńskiego, przewodniczącego Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, jest to pierwsze tego typu rozstrzygnięcie, odnoszące się do pracowników socjalnych. Jest to też doskonała odpowiedź na wątpliwości części pracowników socjalnych, którzy obawiali się przystępować do planowanej w ubiegłym roku akcji protestacyjnej, obawiając się właśnie legalności takich działań.

Do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej nie doszło, tym niemniej w wielu ośrodkach w całym kraju trwają spory zbiorowe (chociażby w Bydgoszczy czy Piotrkowie Trybunalskim), a ich uczestnicy z nadzieją oczekiwali na takie właśnie stanowisko SN. Sama Federacja na razie nie przewiduje powracać do tematu ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, oczekując na propozycje, które znajdą się w zapowiadanym przez resort rodziny projekcie ustawy o pomocy społecznej.

Jakie jeszcze skutki może wywołać takie stanowisko SN?

Otóż niewątpliwie może ono wywołać szerszą dyskusję na temat samego prawa do strajku. Wyrok wpisuje się w linię orzeczniczą SN, zgodnie z którą wątpliwości co do tego czy dany strajk jest legalny czy też nie, z reguły są rozstrzygane na korzyść protestujących.

Jak jednak twierdzi Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski Patulski Walczak, często problemem nie są przepisy, ale już konkretna praktyka. I dotyczy to zarówno sektora administracji publicznej, jak i prywatnego.

W małych ośrodkach bowiem zatrudnienie w sektorze państwowym częstokroć uzależnione jest od lokalnych władz, czyli burmistrza czy wójta. Tym samym skłonność do buntowania się jest mocno ograniczona. Nadto trzeba też pamiętać o aspekcie finansowym, gdyż za czas strajku nie przysługuje wynagrodzenie. Sytuację komplikuje też struktura sfery budżetowej. Otóż w praktyce o wysokości płacy nie decyduje formalny pracodawca (jak w przypadku ośrodka pomocy społecznej czy szkoły), ale poszczególne resorty oraz przede wszystkim Ministerstwo Finansów, przygotowując budżet państwa.

Z podobną sytuacją mamy tez do czynienia w sektorze prywatnym. Dziś wiele przedsiębiorstw funkcjonuje w formie grup kapitałowych. A tam częstokroć o warunkach zatrudnienia decydują nie przełożeni, ale centrala holdingu.

I w takich warunkach, jak zauważa Grzegorz Orłowski, związkowcy zdają sobie sprawę, iż formalny pracodawca nie jest władny do podjęcia decyzji chociażby w kwestii podwyżek. Tym samym potencjalny strajk staje się tylko pośrednią formą nacisku na rzeczywistych decydentów.

Czy zatem taka sytuacja jest wygodna dla pracodawców?

W zasadzie tak właśnie można powiedzieć, gdyż w tego typu strukturach holdingowych rzeczywisty pracodawca nie musi się liczyć z bezpośrednią presją ze strony pracowników. Miałoby to miejsce, gdyby związki zawodowe realnie funkcjonowały na poziomie branż.

Tymczasem w chwili obecnej w Polsce większość organizacji pracowniczych działa na szczeblu zakładu pracy. I są one rozdrobnione, często skłócone ze sobą, rywalizujące z innymi zakładowymi związkami zawodowymi. Ponadto w znacznej większości przedsiębiorstw w ogóle brak jest organizacji związkowych. Zresztą, według ostatnich danych, przynależność do związku zawodowego deklaruje niecałe 6% Polaków, czyli niespełna 13% pracowników najemnych. A młodsze pokolenie praktycznie coraz rzadziej widzi potrzebę zrzeszania się.

Tym samym zmiany przepisów w tym zakresie na niewiele się zdadzą. Związkowcy winni przede wszystkim sami poszukiwać bardziej skutecznych form nacisku, unikając konfrontacji i upolitycznienia. Jednocześnie powinni się też otworzyć na inne zakresy swego działania.

Podsumowując, wydaje się, iż to orzeczenie SN z dnia 17 października 2019 roku może być dla pracowników socjalnych trochę jak pyrrusowe zwycięstwo. Z jednej bowiem strony SN przyznał im prawo do strajku, tym samym zwiększając im oręż do walki z pracodawcą o lepsze warunki zatrudnienia. Z drugiej jednak strony, organy administracji samorządowej, pomimo iż są bezpośrednim pracodawcą, to nie są tym, który odpowiada za kształt i warunki płacy i zatrudnienia.