Dokończenie rewolucji w służbie cywilnej

Służba cywilna przeżywa w ostatnim czasie sporo zmian, szczególnie w odniesieniu do spraw kadrowo-płacowych. Trwają obecnie prace nad nowelizacją ustawy o służbie cywilnej i pośród proponowanych tam zapisów wymienia się między innymi likwidację dodatków urlopowych dla urzędników, jak i dodatku służby cywilnej oraz wygaszanie mianowań. To prawdopodobnie ostatnia tak poważna rewolucja w zakresie funkcjonowania służby cywilnej.

O jakich zmianach w zakresie funkcjonowania służby cywilnej jest mowa?

Sytuacja kryzysowa, którą wywołała epidemia wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 spowodowała, iż wszędzie poszukiwane są oszczędności. Nie ominęło to też oczywiście administracji rządowej. Wiadomo już, iż w przyszłym roku nie będzie podwyżek dla pracowników korpusu służby cywilnej, a także nagród i nowych mianowań.

Ponadto wskutek połączenia resortów (wynikającego ze zmian rekonstrukcyjnych rządu) pracę straci około 1.000 osób. Jednakże to nie koniec zmian, jakie czekają na pracowników służby cywilnej. Przygotowywana jest bowiem nowelizacja pragmatyki urzędniczej i ustawy o Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Wiele zatem wskazuje na to, iż służbę czeka jeszcze większa rewolucja od tej, gdy styczniu 2016 roku zlikwidowano konkursy na stanowiska dyrektorskie.

Fakt, iż toczą się prace nad zmianami w zakresie funkcjonowania służby cywilnej, potwierdza Łukasz Schreiber, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów. Po uzyskaniu akceptacji członków rządu, zostaną one wdrożone.

Jedną z propozycji jest wygaszenie kształcenia w Krajowej Szkole Administracji Publicznej (KSAP). Taki pomysł wynika głównie z tego, iż formuła ta jest niezwykle kosztowna. Każdy bowiem słuchacz tej szkoły otrzymuje przez 18 miesięcy kształcenia stypendium w kwocie ponad 3,3 tys. zł miesięcznie. Zresztą, by ograniczyć koszty funkcjonowania tej placówki już poprzednia ekipa rządowa dokonała ograniczenia naboru z 2 do 1 rocznie. Tymczasem obecnie rozważane jest całkowite zrezygnowanie z mianowania, a placówka szkolna miałaby skupić się wyłącznie na szkoleniu urzędników.

Jakich zmian w zakresie funkcjonowania KSAP należy zatem oczekiwać?

Otóż rola KSAP została już w tym roku mocno ograniczona, gdy zrezygnowano z egzaminu na urzędników mianowanych dla pracowników korpusu służby cywilnej. I sytuacja ma wyglądać podobnie w latach następnych. Eksperci, zaangażowani w pracę nad projektem zmian w ustawie o KSAP uważają, iż formuła funkcjonowania tej placówki wyczerpała się.

Urzędnicy mianowani, również ci będący absolwentami KSAP, nie są w pierwszej kolejności brani pod uwagę przy obsadzaniu stanowisk dyrektorskich. Szefostwo rządowych instytucji woli bowiem powoływać na te funkcje osoby zaufane. Stąd też pojawia się propozycja, by całkowicie odejść od mianowania i co z tym powiązane, zlikwidować dla około 8 tys. urzędników mianowanych przywileje w postaci dodatkowego urlopu w wymiarze do 12 dni oraz dodatku służby cywilnej, wynoszącego od 1.000 do 4.000 zł brutto miesięcznie.

Jest to o tyle istotne, iż bolączką premiera rządu już od dłuższego czasu jest znalezienie co roku dla absolwentów KSAP pracy w urzędach, która byłaby adekwatna do ich kwalifikacji i kompetencji. Ponadto, zgodnie z ustawą o KSAP, urzędnicy tacy muszą przepracować w administracji co najmniej 5 lat, w przeciwnym bowiem razie muszą oni pokryć koszty ich kształcenia.

Jak zauważa jednak Tadeusz Woźniak, poseł Solidarnej Polski i przewodniczący Rady Służby Publicznej, takie zmiany są rzeczywiście opracowywane, jednakże nie do końca są one właściwe. Pan Tadeusz Woźniak był od lat wręcz orędownikiem zwiększania limitu mianowań.

Co zatem może znaleźć się w nowelizacji przepisów o służbie cywilnej?

Okazuje się, iż autorzy projektu zmian pragną do ustawy o służbie cywilnej przenieść rozwiązanie, które przewiduje ustawa o pracownikach urzędów państwowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 537). Przepisy tejże ustawy mają zastosowanie chociażby wobec pracowników zatrudnionych w Rządowym Centrum Legislacji, Kancelarii Prezydenta RP czy też Kancelariach Sejmu i Senatu RP.

Na ich podstawie można zatrudniać pracowników praktycznie z dnia na dzień, bez żadnego konkursu. Urzędy takowy konkurs mogą zorganizować, według własnych regulacji, ale obowiązku nie mają. I analogicznie, po nowelizacji, pracownicy służby cywilnej też mogliby być zatrudniani na podstawie przepisów wynikających z kodeksu pracy, czyli bez zbędnych procedur związanych z naborem.

Jednakże Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów KSAP, uważa, iż urzędnicy mianowani są potrzebni, a wzorowanie się na ustawie o pracownikach urzędów państwowych już dziś otworzy ścieżkę do zatrudniania w ministerstwach z pominięciem konkursów.

Podobnie sceptycznie o propozycjach nowelizacji wypowiadają się eksperci. Jak zauważa profesor Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Służby Cywilnej, jeżeli konkursy zostaną zlikwidowane również na niższych stanowiskach w administracji (gdyż na dyrektorskich już ich nie ma), to służba cywilna stanie się wręcz „wydmuszką”. Tymczasem posiadanie służby cywilnej było jednym z wymogów przy wstępowaniu Polski do Unii Europejskiej.

Co istotne, na co też zwraca uwagę Pani profesor Jolanta Itrich-Drabarek, to spadek znaczenia i prestiżu służby cywilnej na przestrzeni ostatnich lat. Jeszcze bowiem kilka lat temu o jedno miejsce w KSAP ubiegało się 35 osób, a dziś liczba ta spadła zaledwie do 7.

Z kolei zdaniem rządzących uproszczenie procedur związanych z naborem pozwoli bez nadmiernych formalności ściągnąć z rynku najlepszych specjalistów. Jednakże urzędnicy nie chcą dopuszczać do swoich struktur ludzi z zewnątrz bez dodatkowych barier w postaci konkursu.

Również członkowie organizacji związkowych obawiają się takich rewolucyjnych zmian w tym zakresie. Jak zauważa Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność’ w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, proponowane rozwiązania są kontrowersyjne i niebezpieczne. Dla rządzących mogą bowiem wydawać się niezwykle atrakcyjne na teraz, natomiast przy zmianie władzy w urzędach zapanowałby wielki chaos.

Podsumowując, z jednej strony mamy do czynienia z racjonalnymi decyzjami dotyczącymi cięć podwyżek i dodatków, co w czasach kryzysowych jest nad wyraz uzasadnione. Z drugiej jednak strony, rządzący próbują zmienić zasady gry odnośnie służby cywilnej i być może pod pozorem zmian w zakresie rekrutacji, spróbować obsadzić stanowiska urzędnicze „swoimi ludźmi”. To może być już niebezpieczne, gdyż administracja publiczna powinna cechować się nade wszystko wysokimi kompetencjami, kwalifikacjami i apolitycznością. W przeciwnym bowiem razie każda zmiana rządu powodować może niemałe zamieszanie w pracy urzędów.