Pensje urzędników nie zawsze są uzależnione od kompetencji

Okazuje się, iż pensje urzędników nie zawsze zależą od ich fachowości i posiadanych kompetencji. Dzięki bowiem dużej rozpiętości płacowej istnieje pełna dowolność w wynagradzaniu członków korpusu służby cywilnej. Tymczasem eksperci są zdania, iż potrzebne są w tym zakresie jasne kryteria ustalania zarobków urzędników.

Jak zatem dziś wygląda sytuacja z kształtowaniem poziomu wynagrodzeń dla urzędników?

Generalnie w administracji rządowej brakuje szczegółowych informacji na temat zasad awansowania i szeregowania poszczególnych pracowników. Okazuje się, iż zarobki na poszczególnych posadach w ramach tego samego urzędu mogą różnić się od siebie kwotą nawet kilkunastu tysięcy złotych.

Są to wnioski, jakie wynikają z najnowszego raportu Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. W ramach tego raportu sprawdzeniu podlegała polityka płacowa w poszczególnych urzędach centralnych. Z kolei dyrektorzy generalni pytani o powody podwyższania pensji dla określonych stanowisk i znacznego różnicowania wysokości wynagrodzeń najczęściej unikali odpowiedzi bądź tłumaczyli to koniecznością zabiegania o specjalistów.

Zdaniem Mariusza Witczaka, członka Rady Służby Cywilnej, służba cywilna już od dawna stała się pewnego rodzaju łupem politycznym o czym świadczy głównie to, iż na podobnych stanowiskach i z podobnym zakresem obowiązków jedna osoba zarabia 4 tys. zł, a druga znacznie więcej. W tym przypadku są poważne wątpliwości o to, co miało wpływ na takie zróżnicowanie.

Co zatem wynika z przeprowadzonego badania i jego wyników?

Badaniu podlegał okres od czerwca 2018 roku do czerwca 2020 roku. Wyniki tego badania nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czy w badanym okresie podejmowano działania w celu zapewnienia równego wynagrodzenia za jednakową pracę lub pracę o jednakowej wartości (zgodnie z par. 18.3c kodeksu pracy), z wyjątkiem jednego aspektu, mianowicie równości wynagrodzeń między kobietami i mężczyznami.

Raport dość jednoznacznie wskazuje natomiast na rozbieżności, czasem bardzo znaczące, które w przypadku osób nowozatrudnionych mogą świadczyć o niejednolitym systemie wynagradzania.

Co do zasady większość urzędów w kwestii wynagrodzeń stosuje zasady wynikające z rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 29 stycznia 2016 roku w sprawie określenia stanowisk urzędniczych, wymaganych kwalifikacji zawodowych, stopni służbowych urzędników służby cywilnej, mnożników do ustalania wynagrodzenia oraz szczegółowych zasad ustalania i wypłacania innych świadczeń przysługujących członkom korpusu służby cywilnej (Dz.U. z 2021 r. poz. 689 ze zm.).

Z raportu wynika jednak, iż rozpiętość między mnożnikami jest duża, przykładowo stanowiąc nawet 4-krotność w przypadku wyższych stanowisk (czyli dyrektorskich), po nawet 6-krotność w przypadku stanowisk koordynujących bądź samodzielnych.

W owym rozporządzeniu wskazane zostały tabele mnożników kwoty bazowej, na podstawie których określa się wynagrodzenie w służbie cywilnej. Przykładowo pracownik, który miałby mnożnik 1,0 otrzymywałby wynagrodzenie w wysokości 2.031,96 zł, gdyż tyle obecnie wynosi kwota bazowa.

Z raportu wynika, iż najniższy mnożnik w roku 2019 otrzymał dyrektor resortu spraw zagranicznych (5,00), a najwyższy dyrektor w Ministerstwie Rozwoju (7,28). Z kolei w 2020 roku najniższy mnożnik miał dyrektor w Ministerstwie Edukacji (5,20), a najwyższy był w resorcie aktywów państwowych (5,63).

Gdy natomiast weźmiemy pod uwagę wynagrodzenie zastępców dyrektorów, okaże się, iż najwyższy mnożnik był w roku 2019 w Ministerstwie Rozwoju (5,56), a najniższy w resorcie sprawiedliwości (4,75). Natomiast na stanowisku radcy ministra mnożniki dla nowozatrudnionych osób kształtowały się od poziomu 2,66 w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji do 5,02 w Ministerstwie Rozwoju.

Z raportu wysnuć można następujące wnioski:

  • na podobnych posadach zarobki mogą być bardzo różne
  • na stanowiskach wymagających zupełnie odmiennych kwalifikacji, zarobki mogą być podobne

Przykładowo w resorcie rozwoju średnie wynagrodzenie nowozatrudnionego specjalisty w 2019 roku wyniosło 4.703,00 zł, będąc niewiele wyższym od wynagrodzenia kierowcy samochodu osobowego – 4.435,00 zł. Z kolei płaca serwisanta urządzeń elektronicznych wynosząca 7.548,00 zł jest wyższa od płacy głównego specjalisty – 6.558,00 zł.

Duże rozbieżności widać też na stanowisku starszego specjalisty w poszczególnych urzędach, od niecałych 3.700,00 zł w Ministerstwie Zdrowia do około 10.400,00 zł w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Podobnie duże różnice występują na stanowiskach głównego specjalisty, od poziomu 3.000,00 zł do 12.000,00 zł, czy też radcy ministra, gdzie różnice wynoszą aż 800% – w 2019 roku radca ministra zarabiał 3.200,00 zł w Ministerstwie Cyfryzacji, gdy tymczasem radca ministra w Ministerstwie Edukacji Narodowej zarabiał 25.000,00 zł.

Zresztą duże rozbieżności i nierówności płacowe występują nie tylko pomiędzy urzędami, lecz również w ramach tych samych urzędów.

Jakie są zatem wnioski z opublikowanego raportu i ujawnionych znacznych różnic w wynagrodzeniu urzędników?

Otóż autorzy raportu winią za obecny stan rzeczy niewystarczające informacje na temat metodologii tworzenia opisów stanowisk pracy i przyjmowanych dla nich mnożników, co uniemożliwia porównanie ich z faktycznymi średnimi wynagrodzeniami na stanowiskach urzędniczych.

Zdaniem profesor Jolanty Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, byłego członka Rady Służby Cywilnej, na wartościowanie stanowisk wydano spore sumy pieniędzy, lecz nic z tego nie wynika. Urzędnicy zaangażowani i dobrze wykształceni powinni zarabiać więcej, jednakże obecnie większy wpływ na poziom zarobków mają sympatie polityczne i koneksje.

Zdaniem autorów raportu rozwiązaniem byłoby zawężenie rozpiętości widełek płacowych do konkretnego wskaźnika połączonego z określonymi wymogami stażowymi i wykształceniem. Zdaniem profesor Jolanty Itrich-Drabarek należy ograniczyć rozpiętość widełek i przyporządkować je do doświadczenia i rodzaju stanowiska. Inaczej bowiem nadal panowała będzie duża uznaniowość przy ustalaniu wysokości płac.

Z kolei doktor Jakub Szmit z Uniwersytetu Gdańskiego jest zdania, iż pewne widełki płacowe i swoboda w kształtowaniu wysokości wynagrodzenia powinny zostać zachowane. W przeciwnym bowiem razie może się okazać, iż świetny specjalista nie będzie mógł pracować w administracji tylko dlatego, że nie ma doświadczenia pracowniczego z powodu prowadzenia wcześniej własnej działalności gospodarczej. Natomiast same dysproporcje płacowe powinny być zwalczane i niwelowane w ramach tych samych urzędów.

Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwraca uwagę, iż nierówności płacowe występują również w samorządach, chociaż nie na tak dużą skalę. Jego zdaniem, jeżeli ekipa rządowa zamierza walczyć z nepotyzmem, to powinna przyjrzeć się temu kto pracuje w służbie cywilnej i za jakie pieniądze, gdyż tutaj sytuacja jest podobna, jak w spółkach Skarbu Państwa.

Podsumowując, obecnie obowiązujące przepisy o wynagradzaniu pracowników służby cywilnej są tak skonstruowane, iż powodują powstawanie znacznych różnic w płacach urzędniczych na podobnych stanowiskach pracy i przy podobnym poziomie wymaganych kompetencji. To zaś sprawia, iż zbyt często o poziomie wynagrodzenia nie decydują kwalifikacje, a prywatne koneksje bądź sympatie polityczne. To z kolei stoi w sprzeczności z art. 18.3c kodeksu pracy, gdzie mowa jest o zapewnieniu równego wynagrodzenia za jednakową pracę lub pracę o jednakowej wartości. Zatem zmiany w tym zakresie byłyby koniecznością, jednak na razie brak jest sygnałów, iż ktoś byłby zainteresowany ich rozważeniem i ewentualnym wprowadzeniem w życie.