Pracownicy budżetowi z żądaniami podwyżek płac

Związki zawodowe pracowników sektora budżetowego mają nadzieję, iż w całej administracji publicznej rząd dokona zmiany zasad wynagradzania poprzez wprowadzenie takiego mechanizmu, który pozwoli na wzrost płac wraz ze wzrostem średniej krajowej.

Jakich zmian w zakresie wynagrodzeń w sektorze budżetowym można oczekiwać?

Już w połowie czerwca bieżącego roku rząd przedstawi założenia makroekonomiczne do budżetu państwa na rok 2023. Powinien tam zostać również określony średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. W roku bieżącym został on ustalony na poziomie 100,0%, czyli z zamrożeniem automatycznych podwyżek, z zastrzeżeniem jednak, iż dla niektórych grup zawodowych wzrosną fundusze wynagrodzeń (ale nie dla wszystkich).

W praktyce zatem te dodatkowe fundusze mogą trafić na nowe etaty lub nagrody. Przedstawiciele związków zawodowych liczą jednak na to, iż w roku 2023, będącym rokiem wyborczym, ekipa rządząca zdecyduje się na odmrożenie wspomnianego wskaźnika, przyznając podwyżki na poziomie 20,0%.

W tym zakresie urzędnicy i służby mundurowe oraz nauczyciele są bardzo zdeterminowani, by już teraz rozpocząć batalię o wyższe uposażenia. W chwili obecnej trzy centrale związkowe reprezentowane w Radzie Dialogu Społecznego (RDS) osiągnęły porozumienie w sprawie przyszłorocznej podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej i mają dodatkowo poparcie przedstawicieli pracodawców.

Wprawdzie pierwotnie przedstawiciele NSZZ „Solidarność” zamierzali domagać się podwyżki o 15,0%, lecz za namową przedstawicieli pozostałych związków postanowili poprzeć żądanie podwyżki o 20,0%. Z analizy wynika jednak, iż trudno będzie wynegocjować aż taką skalę podwyżki, tym niemniej jest to punkt wyjścia do negocjacji.

Przedstawiciele związków zawodowych domagają się nie tylko zwiększenia funduszy wynagrodzeń poszczególnych instytucji, lecz również wzrostu wskaźnika, a tym samym podwyższenia kwoty bazowej od której wielokrotności ustalane są pensje. Jeżeli taka propozycja zyskałaby uznanie w oczach przedstawicieli rządu, wówczas podwyżki otrzymaliby wszyscy pracownicy sektora budżetowego. Związkowcy domagają się poza tym powiązania zasad wzrostu wynagrodzeń ze wzrostem PKB bądź średnią krajową, jak to ma już częściowo miejsce w ochronie zdrowia.

Jak bowiem podkreśla Andrzej Radzikowski, przewodniczący RDS oraz szef OPZZ, pierwszy krok w kierunku zmian udało się zrealizować właśnie w systemie ochrony zdrowia, gdzie podwyżki przyznano lekarzom i pielęgniarkom, zapominając niestety o innych zawodach. Obecnie bowiem kwota bazowa dla tej grupy powiązana jest z wysokością średniej krajowej i takie rozwiązanie należałoby rozciągnąć na całą sferę budżetową.

Zgodę na takie podejście wyrażają również pracodawcy, dla których dobrze zarabiająca administracja to dobrze i sprawnie załatwiane sprawy urzędowe. Tymczasem obecnie, przy stosunkowo niskich płacach w sferze budżetowej przykładowo trudno zatrudnić inżyniera w oddziałach Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, na czym cierpi jakość wydawanych decyzji.

Jaka zatem obecnie panuje sytuacja w sektorze budżetowym?

Generalnie pracownicy budżetówki są w zakresie walki o wyższe płace nastawieni dość bojowo, biorąc przykład z policjantów, których protesty doprowadziły do osiągniecia podwyżek płac.

A warto przypomnieć, na co zwraca uwagę Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ „Solidarność” pracowników budżetówki, iż od kilku już lat oczekuje na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym zaskarżony przepis o braku możliwości strajku przez służbę cywilną. Z drugiej strony urzędnicy mają też sporo innych możliwości wywierania nacisku.

Obecnie pracownicy czekają jak rząd zareaguje na postulaty wzrostu wynagrodzeń. Na względzie należy też mieć fakt, iż w ostatnich latach płaca w administracji rządowej wzrosła o 27,0%, gdy tymczasem w sektorze prywatnym o 20,0%.

Wzrost wynagrodzeń to jednak nie jedyny problem z jakim borykają się obecnie przedstawiciele służby cywilnej. W roku 2023 płaca minimalna ma wzrosnąć dwukrotnie, w styczniu 2023 do kwoty około 3.500,0 zł, z od lipca 2023 roku o kolejne 250,0 zł. A gdy rządzący zdecydują się tylko na wzrost samego funduszu wynagrodzeń, zdecydowana większość tej kwoty pokryje wyrównanie wynagrodzeń do kwoty minimalnej, gdyż w wielu urzędach obecnie proponowane pensje są na poziomie najniższej krajowej.

Jak podkreśla Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, jeżeli dojdzie rzeczywiście do tak istotnych podwyżek płacy minimalnej, co oczywiście jest popierane przez związkowców, to jednak trzeba będzie zabezpieczyć odpowiednie środki na podwyżki dla pozostałych pracowników. W przeciwnym bowiem przypadku dojdzie do jeszcze większego spłaszczenia zarobków, a system wynagrodzenia w całej administracji rządowej ulegnie załamaniu. Dla urzędnika bowiem pracującego na stanowisku specjalisty jest mocno frustrujące to, iż jego wynagrodzenie jest poziomem zbliżone do pensji referenta, który dopiero rozpoczyna karierę.

Ten problem jest coraz poważniejszy, gdyż jak podkreśla doktor Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego, już obecnie na szczeblu powiatów płace często nie są wyższe od ustawowego minimum, co oznacza, iż wielu pracownikom trzeba będzie wynagrodzenia wyrównać, a awans na kolejne stanowiska może wiązać się już z niewielkim wzrostem pensji.

Tymczasem specjaliści będą formułowali wyższe żądania płacowe, co przy niskim bezrobociu i braku alternatyw na rynku, nie jest dobrym prognostykiem dla możliwości rekrutacji. Osoby, które obecnie zarabiają 4.000,0 zł brutto i są na stanowiskach specjalistycznych, w roku przyszłym będą zarabiać niewiele więcej od nowo przyjmowanych pracowników.

Podsumowując, pracownicy sektora budżetowego szykują się do batalii z rządem o podwyżki płac i zmianę zasad ustalania wynagrodzeń. Czy i na ile owa batalia okaże się skuteczna obecnie nie wiadomo, chociaż na pewno stoją za nimi mocne argumenty w postaci porozumienia w tym aspekcie wszystkich central związkowych zrzeszonych w RDS oraz poparcia ze strony organizacji pracodawców. W tym względzie problemem jednak okazać się może dwukrotny wzrost płacy minimalnej, sprawiający, iż na wynagrodzenia będą musiały zostać zapewnione dodatkowe fundusze w celu realizacji tego planu.