Rada Dialogu Społecznego czeka na uzdrowienie

Rada Dialogu Społecznego (RDS) czeka tak naprawdę na uzdrowienie, gdyż kolejny kryzys w jej ramach spowodowany został niechlujną legislacją przepisów związanych z tarczami antykryzysowymi. W tej sytuacji rząd mógłby ten kryzys szybko zażegnać zmieniając wadliwe przepisy, jednakże z drugiej stronie jest nieodparte wrażenie, iż taka sytuacja mu odpowiada.

Jak dziś można opisać sytuację wewnątrz RDS?

Stan w jakim znajduje się dziś RDS, to ewidentnie kryzys personalno-legislacyjny, który trwa już od ponad roku. Jego najnowszą odsłoną jest rezygnacja przedstawicieli NSZZ „Solidarność” z członkostwa w RDS z powodu bezprawnego, zdaniem związkowców, powołania członków rady z ramienia rządu. Rok temu rozpoczął się też spór o lustrację członków RDS, gdy jej przewodniczącym wybrano Andrzeja Malinowskego, prezydenta Pracodawców RP, będącego w przeszłości tajnym współpracownikiem służb PRL.

Rząd generalnie mógłby dość szybko uporać się z tym nieustającym kryzysem, gdyby przyjął odpowiednie nowelizacje ustawy o RDS w kwestii lustracji oraz jednej z ustaw tarcz antykryzysowych, gdzie mowa była o powoływaniu i odwoływaniu członków rady w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub epidemii. Jednak okazuje się, iż trwające spory są na rękę rządzącym, gdyż skłóceni partnerzy społeczni nie są w stanie wywierać skutecznej presji na rządzących, chociażby w kwestii zmian legislacyjnych w okresie epidemii.

Co tak naprawdę było bezpośrednim powodem odejścia związkowców z RDS?

Generalnie powodem rezygnacji członków NSZZ „Solidarność” jest art. 85 nowelizacji specustawy z dnia 2 marca 2020 roku, zgodnie z którym prawo do odwoływania członków rady ma premier. I ta nowelizacja wyłączyła stosowanie art. 27 ust. 1 ustawy o RDS (Dz.U. z 2018 r. poz. 2232 ze zm.), gdzie przewidziano, iż prezydent RP powołuje i odwołuje takie osoby. Przeciwko takim zapisom od samego początku protestowali członkowie rady i ostatecznie Prezydent RP skierował w tej kwestii zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego (TK).

Tymczasem obecnie, gdy rząd miał powołać nowych członków rady w związku z przeprowadzoną rekonstrukcją, a przedstawiciel rządu miał objąć rotacyjną funkcję przewodniczącego RDS na roczną kadencję, związkowcy przypomnieli o tym przepisie. Prawnicy związkowi uznali, iż skoro wyłączono ze stosowania wspomniany art. 27 ust. 1 ustawy o RDS, to prezydent nie może powołać nowych członków rady.

Jednakże rząd i prezydent nie ustąpili i w dniu 21 października 2020 roku do RDS powołani zostali między innymi Jarosław Gowin (przejmując funkcję przewodniczącego rady), Przemysław Czarnek i Andrzej Niedzielski.

Rezultatem powyższej decyzji było złożenie rezygnacji z członkostwa w radzie przez przedstawicieli NSZZ „Solidarność”. Jak stwierdził Piotr Duda, przewodniczący tegoż związku, niedopuszczalnym jest, by premier miał możliwość odwoływania członków rady „dlatego że ma taki kaprys”, a jednocześnie brak jest podstaw prawnych do powoływania nowych członków. Związkowcy domagają się jak najszybszego procedowania skargi złożonej przez Prezydenta do TK lub nowelizacji przepisów. Obecna bowiem sytuacja doprowadziła do zdemontowania RDS.

Co też warte podkreślenia, to fakt, iż taka decyzja związkowców nie oznacza, że związek nie będzie w ogóle obecny w radzie. Związkowcy bowiem zrezygnowali z imiennego członkostwa, tym samym nie będą brać udziału chociażby w posiedzeniach plenarnych. Lecz NSZZ „Solidarność” jako związek wciąż przynależy do RDS i jej przedstawiciele mogą uczestniczyć w pracach zespołów problemowych, jak ds. prawa pracy, ubezpieczeń społecznych, budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych.

Co zatem dalej z taką sytuacją w ramach RDS?

Na ten moment trudno przewidzieć jak ta sytuacja odbije się na dalszym funkcjonowaniu rady. Jak zauważa Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ, rada działa dalej, a rezygnacja członków NSZZ „Solidarność” nie oznacza, iż rada utraciła kworum. Jeśli bowiem nawet nie uda się przyjmować uchwał, to wystarczające jest zajęcie stanowiska przez rząd i partnerów społecznych. Najważniejszym jednak jest sam fakt porozumienia, a przynajmniej wyznaczenia jednolitego kierunku zmian.

W dniu 22 października 2020 roku, zatem już bez udziału przedstawicieli NSZZ „Solidarność”, odbyło się prezydium i posiedzenie planarne z udziałem między innymi Jarosława Gowina. I jak zauważa Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan, udało się konstruktywnie porozmawiać o propozycji złagodzenia zakazu handlu w niedziele, bez dogmatycznego podejścia prezentowanego przez przedstawicieli nieobecnego już związku.

RDS jest, zdaniem Macieja Wituckiego, dobrym miejscem do prowadzenia rozmów, szczególnie na linii pracodawcy – związki zawodowe. I to nawet w sytuacji, gdy prowadzone rozmowy nie kończą się porozumieniem, a zdarzają się ostre spory.

Jak można byłoby uzdrowić sytuację w ramach RDS?

Teoretycznie najprostszym rozwiązaniem byłaby szybka zmiana wspominanego już art. 85 specustawy, co usunęłoby jakiekolwiek formalne przeszkody dotyczące powoływania i odwoływania nowych członków rady. Jednak, jak zauważa Andrzej Radzikowski, otwartym pozostaje pytanie czy rząd się na to zdecyduje, gdyż tak naprawdę spory partnerów społecznych są mu po prostu na rękę.

Generalnie bowiem członkowie RDS powinni zaprzestać zajmowania się konfliktami pomiędzy poszczególnymi organizacjami, a skupić się wreszcie na merytorycznych rozwiązaniach. Szczególnie obecnie, w chwili gdy mamy do czynienia z trudna sytuacją gospodarczą wywołaną epidemią.

Tym bardziej, że radą już od dawna wstrząsają wewnętrzne konflikty. Rozpoczęto już chociażby prace nad zmianami w ustawie o RDS, między innymi w zakresie obowiązku lustracyjnego. A tego typu zmiana zakończyłaby trwający już rok spór związany z wyborem na przewodniczącego RDS Andrzeja Malinowskiego. Bowiem z tym wyborem powiązane było zawieszenie uczestnictwa w prezydium RDS przez członków NSZZ „Solidarność” oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Z kolei owo zawieszenie wywołało spory o przysługujące ryczałty z tytułu uczestnictwa w pracach rady.

Podsumowując, wydaje się, iż zażegnanie konfliktów w ramach RDS nie wymaga dużych i karkołomnych zmian w prawie. Zarówno, jeśli chodzi o kwestie wyboru przewodniczącego, jak i powoływanie nowych członków rady. Pytanie jednak, czy dla obozu rządzącego nie jest lepiej, iż w ramach rady istnieją wewnętrzne konflikty i niejasności prawne, co powoduje, iż jej rola jako ciała opiniującego i doradczego została znacząco zredukowana. Wszystko na to wskazuje, iż obecnie nikomu nie zależy na przywróceniu rady do normalnego trybu działania.