Sąd Najwyższy upomina ZUS

W ostatnim czasie doszło do upomnienia, które w kierunku urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) orzekł Sąd Najwyższy (SN). Zdaniem bowiem sędziów tegoż sądu, organ rentowy powinien działań na korzyść ubezpieczonych, a nie wyszukiwać kruczków prawnych, by im nie pomóc.

Na podstawie jakiej sprawy doszło do takiej reakcji ze strony SN?

Otóż rozgrywa się to na bazie ustawy z dnia 19 czerwca 2020 roku o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. poz. 1222), gdy wydawało się, że kwestia uprawnień emerytalnych kobiet z rocznika 1953 zostanie raz na zawsze uregulowana.

Niestety tak się nie stało, gdyż urzędnicy ZUS nadal znajdowali problemy. I w tym momencie, dość nieoczekiwanie, na kanwie jednej z takich spraw kobiet w dniu 29 października zapadło orzeczenie SN, w uzasadnieniu którego znalazły się wskazówki dla urzędników ZUS o tym, jak powinni oni traktować podobne zagadnienia w przyszłości.

Jaka jest geneza problemu, który doprowadził do wspomnianego wyżej orzeczenia SN?

Otóż sprawa dotyczyła kobiety z rocznika 1953, której organ rentowy ustalił świadczenie po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego z zastosowaniem zmodyfikowanego 1 stycznia 2013 roku art. 25 ust. 1b ustawy z dnia 17 grudnia 1998 roku o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2020 r. poz. 53 ze zm.).

Zgodnie z tym artykułem podstawa wymiaru emerytury z tytułu osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego została pomniejszona o kwotę wcześniej wypłaconych świadczeń (tak zwanych wcześniejszych emerytur), co tym samym miało wpływ na jej niższą wysokość.

Gdy kobieta uzyskała informację o niezgodności tej regulacji z Konstytucją RP, co podkreślił w swym wyroku z dnia 6 marca 2019 roku Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt P 20/16), wystąpiła ona z wnioskiem do ZUS o ponowne przeliczenie świadczenia.

Problem jednak był w tym, iż ów Trybunał analizował sprawę kilka lat, a tym samym minął czas na występowanie do ZUS o zmianę decyzji. Zgodnie bowiem z kodeksem postępowania administracyjnego nie można uchylać decyzji, jeśli od jej wydania minęło 5 lat. I tak właśnie było w opisywanym przypadku, w związku z czym ZUS odmówił uchylenia decyzji i przeliczenia świadczenia.

Co dalej wydarzyło się w powyższej sprawie?

Otóż sprawa trafiła do sądu, który uznał odwołanie kobiety za zasadne. Jako podstawę swego rozstrzygnięcia sędziowie uznali art. 114 ust.1 par. 1 ustawy emerytalnej. Zgodnie z nim w sprawie zakończonej prawomocną decyzją organ rentowy uchyla ją lub zmienia i ponownie ustala prawo do świadczeń, lub ich wysokości, jeżeli po uprawomocnieniu się decyzji zostaną przedłożone nowe dowody lub ujawniono okoliczności istniejące przed jej wydaniem, które mają wpływ na prawo do świadczeń lub ich wysokość.

Sąd uznał bowiem, iż przez pojęcie „okoliczności istniejące przed wydaniem decyzji” należy rozumieć również niezgodność z Konstytucją RP danej normy prawnej, stanowiącej podstawę takiej decyzji. Tym samym wniosek o ponowne ustalenie wysokości świadczenia można złożyć bez względu na to, ile czasu minęło od wydania przez ZUS decyzji.

Jednakże od takiego wyroku odwołanie złożył ZUS i Sąd Apelacyjny w Rzeszowie wystąpił z pytaniem prawnym, czy art. 114 ust. 1 pkt 1 ustawy emerytalnej może stanowić podstawę wzruszenia prawomocnej decyzji organu rentowego wydanej na podstawie aktu normatywnego uznanego orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego za niezgodny z ustawą zasadniczą. Sędziowie Sądu Apelacyjnego chcieli też wiedzieć, czy w przypadku twierdzącej decyzji to jedyny dopuszczalny tryb postępowania, czy też konkurencyjny względem przepisów postępowania administracyjnego.

Jak do tak zadanego pytania ustosunkował się SN?

Generalnie odmówił on podjęcia uchwały ze względu na szczególny charakter postępowania w sprawie rozstrzygnięcia zagadnienia prawnego i dezaktualizację problemu prawnego przedstawionego w tej sprawie (w związku z wejściem w życie ustawy z dnia 19 czerwca 2020 roku wykonującej wyrok Trybunału Konstytucyjnego). Tylko bowiem na kanwie konkretnego przypadku można rozstrzygać zagadnienia prawne w tym wyjątkowym trybie.

Jednocześnie jednak sędziowie SN uznali, iż nie zwalnia ich to z konieczności poczynienia prawnych uwag. Sędzia sprawozdawca Dawid Miąsik powiedział:

„W praworządnym państwie ta sprawa nigdy nie powinna trafić do SN. Ustawodawca powinien respektować orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego (obsadzonego w prawidłowym składzie) i po wyroku zapewnić takie rozwiązania, które umożliwią realizację standardu konstytucyjnego, a w konsekwencji zaspokojenie słusznych praw ubezpieczonych. Organ rentowy w sytuacji, gdy takie regulacje jeszcze nie weszły w życie, powinien natomiast zrealizować standard konstytucyjny, a nie szukać kruczków prawnych i wykorzystywać najwygodniejszą podstawę prawną do tego, żeby świadczenia nie przeliczyć. Wówczas byłoby to działanie zgodne z prawem”

Sędzia Dawid Miąsik zaznaczył jeszcze, iż za każdym razem, gdy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ustawodawca byłby opieszały i nie wykonywał swojego zadania (czyli nie zapewniał stanu prawnego zgodnego z Konstytucją RP lub nowelizacją przepisów nie obejmowałby wszystkich osób objętych skutkami orzeczenia), to właśnie przed sądami stoi zadanie wykonania standardu konstytucyjnego.

Ponadto, sędziowie SN uznali, iż w tym zakresie przepisy kodeksu postępowania administracyjnego są bezwzględne. Tym samym wyrok Trybunału może stanowić podstawę wznowienia postępowania i w konsekwencji uchylenia decyzji tylko wtedy, gdy ubezpieczony zmieści się w terminie 5 lat od momentu jej wydania. To jednak nie zamyka sprawy.

Otóż jeśli się okazuje, iż jest to niewystarczający termin, sądy i organy powinny szukać instrumentów, które są już w systemie prawnym i które ten standard konstytucyjny zapewnią. Dlatego zdaniem sędziów SN art. 114 ust. 1 pkt 1 w takiej sytuacji może znaleźć zastosowanie.

Przesłanką wzruszenia decyzji organu rentowego nie będzie jednak sam wyrok Trybunału, lecz nowa okoliczność polegająca na nieuwzględnieniu standardu konstytucyjnego, która istniała już w dacie pierwotnej decyzji.

Jak zauważa adwokat Paweł Matyja, dobrze się dzieje, iż takie wyroki zapadają, choć generalnie to ZUS sam powinien dążyć do ograniczania barier przy rozpatrywaniu spraw ubezpieczeniowych. Jest przecież ustawowym obowiązkiem (w tym również organu rentowego) działanie na korzyść obywateli w ramach dostępnych narzędzi prawnych. Tylko bowiem w ten sposób można mówić o budowaniu zaufania do instytucji państwa.

Tymczasem mnożenie postępowań tak naprawdę nie służy ani obywatelom, ani sądownictwu. Wygląda jednak na to, iż warto przy każdej nadarzającej się okazji przypominać organom państwa o ich obowiązkach.

Podsumowując, sędziowie SN w swym stanowisku generalnie upomnieli urzędników ZUS, iż ich rolą jest działanie na korzyść obywateli w ramach dostępnych uprawnień, a nie wyszukiwanie kruczków prawnych, by tej pomocy im nie udzielić. Szkoda, iż aż do takich przypomnień muszą uciekać się sędziowie, a urzędnicy sami z siebie nie czują potrzeby innego działania. Cierpi na tym nie tylko obywatel, ale też i ogólnie jego zaufanie do instytucji państwowych.