Uczelnie w obliczu epidemii
Panująca epidemia i jej spodziewana druga fala zachorowań powodują, iż wiele dziedzin naszego życia ulega zmianom. Dotyka to też szkolnictwa wyższego, stąd też większość uczelni wyższych od nowego roku akademickiego zamierza postawić na hybrydowy model nauczania.
Czego można spodziewać się na uczelniach w nadchodzącym roku akademickim?
Otóż z informacji pozyskanych od władz różnych uczelni wynika, iż raczej nie przewidują one masowych powrotów studentów do sal wykładowych. Co prawda uczelnie obecnie przygotowują plan nauczania, a ostateczna decyzja należy do autonomicznych władz uczelni, tym niemniej wygląda na to, iż królował będzie hybrydowy system nauczania.
Szkoła Główna Handlowa (SGH) ogłosiła właśnie niedawno, iż w najbliższym semestrze zajęcia ze studentami, doktorantami i słuchaczami studiów podyplomowych odbywać się będą w formie zdalnej. Inaczej do tematu podchodzą z kolei władze Uniwersytetu w Białymstoku, uruchamiając naukę w sposób tradycyjny. Zastrzegając jednocześnie, iż jeśli sytuacja epidemiologiczna będzie tego wymagać, wówczas niektóre zajęcia, szczególnie wykłady dla dużych grup, odbywać się będą w formie zdalnej. Jak twierdzi Katarzyna Dziedzik, rzecznik prasowy Uniwersytetu w Białymstoku, konkretna decyzja zapadnie na początku września i będzie uzależniona od rozwoju epidemii.
Te dwa przykłady są akurat skrajnymi, natomiast większość uczelni planuje wdrożenie modelu mieszanego, z wykorzystaniem zarówno tradycyjnego, jak i zdalnego trybu nauczania. W taki sposób najprawdopodobniej pracować będzie Uniwersytet Jagielloński (UJ), choć rozważanych jest tam jeszcze kilka wariantów.
Jak twierdzi Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ, z uwagi na obecną sytuację epidemiologiczną podjęto decyzję, iż w zależności od rozwoju epidemii kształcenie w nadchodzącym roku akademickim odbywać się będzie według jednego z trzech poniższych wariantów:
- kształcenie stacjonarne z elementami kształcenia zdalnego; studenci uczestniczą w zajęciach w siedzibie uczelni przez cały semestr i co najmniej 25% godzin zajęć dydaktycznych odbywa się w formie stacjonarnej
- kształcenie zdalne z elementami kształcenia stacjonarnego; wówczas organizacja zajęć nie wymaga uczestnictwa wszystkich studentów na zajęciach w siedzibie uczelni przez cały semestr
- tylko kształcenie zdalne; wszystkie zajęcia odbywają się w formie zdalnej
Szczegółowy zakres i sposób prowadzenia zajęć w ramach poszczególnych kierunków studiów ustalać będą dziekani wydziałów, mając na względzie aktualne zalecenia sanitarne, jak i bezpieczeństwo zarówno nauczycieli akademickich, jak i studentów.
Jakie jeszcze pomysły na sposoby nauczania prezentują inne uczelnie wyższe?
Przykładowo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie wstępnie rozważana jest koncepcja prowadzenia zajęć w formie blending learning, czyli modelu hybrydowego. Co do zasady ma to był łączenie formy tradycyjnej nauki (jeśli sytuacja epidemiologiczna na to zezwoli, z zachowaniem wszelkich zasad reżimu sanitarnego i zaleceń GIS) oraz nauczania zdalnego, wykorzystującego platformy i narzędzia cyfrowe. Jednakże jak zauważa Magdalena Drwal z biura prasowego UMCS w Lublinie, ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.
Z kolei konkretne decyzje w kwestii nauczania w nadchodzącym roku akademickim podjęto już na Uniwersytecie Opolskim. Jak mówi profesor Piotr Stec, w semestrze zimowym wprowadzono tryb nauczania zdalnego z elementami nauczania stacjonarnego tam gdzie jest to konieczne (mowa tutaj o laboratoriach na medycynie czy też chemii). Zatem w Opolu zajęcia generalnie odbywać się będą w wersji on-line.
Jak zatem należy podchodzić do zdalnego nauczania na uczelniach wyższych?
Otóż generalnie, na co zwraca uwagę profesor Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego, szkoły wyższe zdecydowanie szybciej i lepiej przystosowały się do zdalnego trybu nauczania aniżeli chociażby szkoły podstawowe. Wynika to w głównej mierze z faktu, iż naukowcy w swej dotychczasowej pracy już od dawna korzystają z elektronicznych narzędzi komunikacji, a studenci z komputerów, laptopów i innego rodzaju sprzętu elektronicznego.
Taką formę nauczania wymusiła też dotychczasowa praktyka i konieczność komunikowania się ze światem naukowym na całym świecie. Jednocześnie, pomimo, iż z zarówno z technicznego, jak i logistycznego punktu widzenia uczelnie nie będą mieć problemów z wdrożeniem hybrydowego modelu nauczania, to nie oznacza jednak, iż nie odczują negatywnych konsekwencji zmian wymuszonych epidemią koronawirusa.
W tym zakresie taka forma kształcenia nie jest bowiem pozbawiona wad, pomimo, iż studenci są nader często lepiej od wykładowców zaznajomieni z nowoczesnymi technologiami i pozytywnie oceniają dotychczas przeprowadzone, w ciągu ostatnich miesięcy, zajęcia w formie zdalnej. Na pewno bowiem w takim modelu cierpi praca w grupie i bezpośrednie kontakty tak z innymi studentami, jak i z wykładowcami.
Co jeszcze stwarza uczelniom problemy, przy konieczności prowadzenia zajęć w formie zdalnej?
Należy w tym przypadku pamiętać, iż są przecież i takie kierunki, które zdecydowanie ciężko jest poprowadzić w formie zdalnej, jak chociażby studia artystyczne czy też muzyczne. Na to nakładają się również tak prozaiczne problemy, jak prędkość i jakość łącza internetowego, która może w wielu miejscach nie pozwalać wręcz na aktywne uczestnictwo w zdalnych zajęciach.
Jeszcze innym problemem są warunki lokalowe, sprzętowe czy też obecność dzieci, które też muszą uczyć się zdalnie. To wszystko powoduje, iż zdalne nauczanie na uczelniach wyższych nie jest pozbawione wad.
Władze wielu uczelni dostrzegają jednakże te problemy i próbują im zaradzić w jakikolwiek sposób. Przykładowo SGH planuje wypożyczać studentom i doktorantom sprzęt komputerowy pozwalający im aktywnie uczestniczyć w zdalnych zajęciach. Pierwszeństwo w tym zakresie będą posiadać osoby, którym przyznano stypendium socjalne. Pracownicy natomiast tejże uczelni mają otrzymać dostęp do odpowiednio wyposażonych sal dydaktycznych, przystosowanych do prowadzenia zajęć w formie on-line.
Profesor Piotr Stec zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z panującą epidemią i przystosowywaniem się uczelni do nauczania zdalnego. Otóż jego zdaniem na studia przyjeżdżają osoby z różnych miejsc i w tym celu uczelnie stworzyły dla nich całą infrastrukturę, jak chociażby akademiki, stołówki czy też bary. Obecnie jednak, w dobie koronawirusa, obiekty te stoją puste i niewykorzystane, a uczelnie muszą pokrywać koszty ich funkcjonowania. Żadna z tarcz antykryzysowych nie przewidywała bowiem pomocy państwa w tym zakresie.
Podsumowując, uczelnie wyższe stoją obecnie przed nie lada wyzwaniem dotyczącym wyboru formy nauki w nadchodzącym roku akademickim. Zdecydowana większość z nich opowiada się za hybrydowym modelem nauczania, wykorzystującym zarówno możliwości nauki stacjonarnej, jak i tej prowadzonej w formie zdalnej. Dopiero jednak czas pokaże jak rozwijać się będzie sytuacja epidemiologiczna i jak w dłuższej perspektywie taka forma nauczania wpłynie na jego jakość. Dziś doprawdy trudno to jednoznacznie oceniać.
Najnowsze komentarze