Urzędnicy bez podwyżek

Urzędnicy administracji publicznej prawdopodobnie unikną zwolnień, w zamian jednak nie mogą liczyć na żadne podwyżki ani bonusy. Takie rozwiązanie przewiduje plan oszczędności w administracji. Dla urzędników to raczej dobra perspektywa, gdyż już od kilku miesięcy mówiło się o poważnych cięciach etatów, co byłoby znacznie gorszą perspektywą.

Jak zatem wygląda obecna sytuacja kadrowa w administracji publicznej?

Od kilku miesięcy mówi się o redukcjach etatów w administracji publicznej. Taka możliwość wprowadzona została jeszcze wiosną, jednakże do tej pory z niej nie skorzystano. Generalnie zwolnienia miały się odbyć przy okazji rekonstrukcji rządu i ograniczenia liczby resortów.

W tym kontekście pierwsze wypowiedzenia miały trafić do urzędników przed końcem września. Jednakże nadal nie ma decyzji politycznej o wydaniu rozporządzenia Rady Ministrów, w którym skala zwolnień miałaby być określona. Tym samym urzędnicy mają nadzieję, iż zapowiadanych redukcji nie będzie lub odbędą się one w bardzo okrojonej formie. Nie obędzie się jednak bez uszczuplenia wynagrodzeń w 2021 roku.

Jak tę sytuację oceniają związkowcy reprezentujący pracowników administracji publicznej?

Generalnie przedstawiciele związków zawodowych liczą obecnie na trwały rozpad koalicji rządowej, bądź też na przyspieszone wybory. To bowiem, w ich odczuciu, mogłoby zatrzymać pomysł restrukturyzacji zatrudnienia.

Jak zauważa Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, każdy chciałby obecnie stabilizacji, jednak z drugiej strony zmiany polityczne mogłyby doprowadzić do tego, iż będzie mniej dyrektorów, wicedyrektorów, a nawet zastępców wojewodów. Dawniej bowiem wojewoda miał jednego zastępcę, a teraz ma dwóch. Po głębszej analizie widać, iż niestety wiele z tych stanowisk jest obsadzonych przez koalicjantów partii rządzącej. I właśnie ograniczenie tych, de facto zbędnych, posad przyniosłoby znacznie większe oszczędności, aniżeli te 10- czy też nawet 20-procentowe redukcje zatrudnienia.

W założeniach też pierwotnie była mowa o nawet 40%-owej redukcji zatrudnienia, tymczasem obecnie mówi się raczej o poziomie 10%. A taki limit, jak zauważają związkowcy, można spokojnie wypełnić w sposób naturalny, czyli nie zatrudniając nowych osób na miejsce pracowników odchodzących na emeryturę. Ze sprawozdania szefa służby cywilnej wynika, iż z samych urzędach centralnych w roku ubiegłym odeszło 11,5% osób, a z ministerstw 11%. Zatem właśnie w ten sposób owa 10%-owa redukcja byłaby dość prosta do osiągnięcia.

Co się obecnie jeszcze dzieje w urzędach administracji publicznej?

Urzędnicy w nieoficjalnych wypowiedziach podkreślają, iż nastroje są przez ich szefów tonowane, a podkreślany jest fakt, iż nadal brakuje tam ludzi do pracy. Ale z drugiej strony umowy terminowe przedłużane są bardzo niechętnie.

Jak z kolei zauważa Paulina Deka z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza w Lublinie, tamtejszy szef urzędu poinformował, iż nie przewiduje się zwolnień. Tym bardziej, iż przepisy to umożliwiające mają obowiązywać jedynie do końca roku, a pozostały raptem 3 miesiące by poczynić jakiekolwiek ruchy w tym zakresie.

Eksperci przewidują, iż tak naprawdę wydanie rozporządzenia w sprawie zwolnień miałoby głównie służyć pozbyciu się osób, które są przykładowo na stanowiskach radców ministrów (właśnie tutaj częstokroć przesuwano odwoływanych dyrektorów), niewiążących się z żadną odpowiedzialnością. Zatem przepisy o redukcji zatrudnienia byłyby dobrym narzędziem do czyszczenia urzędów. Jak wskazują związkowcy, chociażby w resorcie spraw zagranicznych pracują jeszcze osoby po szkołach moskiewskich. Tymczasem owo rozporządzenie pozwalałoby zwalniać nawet urzędników mianowanych, którzy dotąd formalnie byli „nie do ruszenia”.

Co zatem jeszcze czeka pracowników administracji?

Zwolnienia są raczej obecnie pod znakiem zapytania i urzędników prawdopodobnie nie obejmą. A jeśli już to na zdecydowanie mniejszą skalę, aniżeli pierwotnie zakładano. Tym niemniej jednak muszą oni liczyć się z tym, iż problemy gospodarcze kraju wywołane epidemią też ich obejmą.

Jak zauważa Paulina Deka, pracownicy obawiają się, iż przepisy ustawy okołobudżetowej, zakładającej, iż w 2021 roku nie będzie funduszu nagród w służbie cywilnej, stosowane będą również do pracowników urzędów państwowych. Jej zdaniem takie rozwiązanie jest bardzo demotywujące, bo w praktyce oznacza, iż nikt nie będzie mógł liczyć w przyszłym roku na nagrody za ponadprzeciętną pracę. A wiadomo przecież już teraz, iż w przyszłym roku nie będzie żadnych podwyżek płac.

Zgodnie bowiem z art. 93 ust. 2 ustawy z dnia 21 listopada 2008 roku o służbie cywilnej (Dz.U. z 2020 r. poz. 265) fundusz nagród ustala się w wysokości 3% planowanych wynagrodzeń osobowych. Dysponentem tego funduszu są dyrektorzy generalni, przy czym może on być przez nich podwyższany w ramach posiadanych środków na wynagrodzenia. I ten właśnie przepis nie będzie obowiązywał w 2021 roku.

Z ustawy okołobudżetowej z kolei wynika, iż fundusz wynagrodzeń ma być w przyszłym roku na poziomie tegorocznego, czyli niemalże 10 mld zł w samej służbie cywilnej. I jak dotąd z tych pieniędzy urzędy potrafiły wygospodarować nawet do 10% środków na fundusz nagród. Tym samym oszczędności szacowane na zamrożeniu wysokości funduszu wynagrodzeń i nieobowiązywaniu art. 93 ust. 2 ustawy o służbie cywilnej w przyszłym roku pozwolą na oszczędności rzędu prawie 700 mln zł.

Jakie jeszcze wnioski można wyciągnąć z powyższych informacji i danych?

Otóż zdaniem ekspertów te ograniczenie można obejść, jeśli taka będzie wola przełożonych. Istnieje bowiem zasada, iż jakiekolwiek pieniądze zaoszczędzone przeznacza się na nagrody. A takimi oszczędnościami będą chociażby środki finansowe nie wypłacone w formie wynagrodzeń dla pracowników objętych zwolnieniami lekarskimi.

Jednakże zgodnie z ustanowionym na rok przyszły mechanizmem, cała nadwyżka środków finansowych szefowie urzędów zobowiązani są zwrócić do budżetu centralnego. Ustawa okołobudżetowa przewiduje jednak wyjątek od tej reguły, mianowicie w roku 2021 będzie można członkom korpusu służby cywilnej przyznać nagrodę, lecz tylko za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej w ramach posiadanych środków na wynagrodzenia.

Jak zauważa profesor Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, oficjalnie do społeczeństwa pójdzie przekaz, iż urzędnicy nie otrzymają w przyszłym roku podwyżek ani nagród. Jednakże w praktyce wystarczy, że część urzędników otrzyma podwyżki i już środki z funduszu wynagrodzeń zostaną wykorzystane. Ponadto, w służbie cywilnej jest też dodatek zadaniowy, który częstokroć jest przyznawany pod byle pretekstem, co też umożliwia obejście zakazu podwyżek.

Podsumowując, zapowiadana już od kilku miesięcy reedukacja zatrudnienia w administracji publicznej okaże się zapewne tylko straszakiem. Nic nie wskazuje bowiem na to, by rzeczywiście miało do niej dojść, a reedukacja zatrudnienia na poziomie 10% jest samoistna, gdyż by ją osiągnąć wystarczy tak naprawdę nie zatrudniać nowych osób w miejsce tych odchodzących na emeryturę. Jednym utrudnieniem dla urzędników może być brak podwyżek i nagród, choć i tutaj znajdą się zapewne sposoby na obejście takich zakazów.