Urzędnicy buntują się przeciwko obniżaniu wynagrodzenia

Okazuje się, iż może dojść do protestu urzędników, sprzeciwiających się rządowej polityce odnośnie warunków zatrudnienia w administracji. Ostatnie decyzje w postaci zabrania tak zwanych resztówek, jak i cały czas wiszące widmo ograniczania zarówno zatrudnienia, jak i wysokości wynagrodzenia, powodują zaostrzenie nastrojów. Związkowcy zachęcają wręcz, by stanowczo sprzeciwić się takim planom rządu.

Jak obecnie przedstawia się sytuacja kadrowa administracji rządowej?

Generalnie pracownicy administracji rządowej od blisko 4 lat nie przeżywali takich zawirowań, jakie mają miejsce w ostatnich miesiącach. Zaczęło się tak naprawdę od epidemii i zapowiedzi z kwietnia bieżącego roku o redukcjach zatrudnienia i wysokości pensji. Nadmienić również należy, iż w tym czasie pojawiła się też oficjalna prośba premiera polskiego rządu o zamrożenia nagród, które jednak finalnie zostały wypłacone.

Pod koniec listopada bieżącego roku z kolei postanowiono, iż wszystkie oszczędności wynikające ze zwolnień lekarskich i długotrwałych urlopów trafią do budżetu centralnego, zamiast na tak zwane resztówki dla pracowników administracji. A jednocześnie na oficjalnych stronach kancelarii premiera pojawiają się ciągle ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników.

To wszystko razem wprowadza generalnie duże zamieszanie i bardzo nerwową atmosferę pośród urzędników. Jak w tym kontekście twierdzą przedstawiciele związków zawodowych, praca z budżetówce nigdy nie gwarantowała wysokich wynagrodzeń, jednak jej atutem była duża stabilizacja. Tymczasem obecnie nie ma nawet i tego.

Szukasz pracowników z Ukrainy? Odwieź ksservice.com.pl i skontaktuj się z nimi!

Co zatem dalej z kadrami i wynagrodzeniami w sferze budżetowej?

Otóż kancelaria premiera nadal zbiera informacje dotyczące stanu zatrudnienia w poszczególnych urzędach, a zauważyć należy, iż ich liczba wynosi około 1,8 tys. Dzieje się to w nawiązaniu do art. 15zzzzzo ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 2020 roku o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, zgodnie z którym, w przypadku, gdy negatywne skutki gospodarcze COVID-19 okażą się zagrożeniem dla finansów publicznych, może dojść do zmian w strukturze zatrudnienia administracji rządowej.

Wówczas bowiem Rada Ministrów, na wniosek szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zaopiniowany przez szefa służby cywilnej, może w drodze rozporządzenia określić rodzaj stosowanych rozwiązań w zakresie ograniczenia kosztów wynagrodzeń osobowych w instytucjach rządowych. I w takim rozporządzeniu może być mowa o obowiązku zmniejszenia zatrudnienia lub obniżenia wysokości wynagrodzenia.

Przypomnieć należy, iż rząd miał już przygotowany gotowy plan cięć w tym zakresie, a procedura zredukowania zatrudnienia o 10% miała się zakończyć wraz z końcem stycznia 2021 roku. Ostatecznie jednak plan ten został wstrzymany, choć wiele na to wskazuje, iż lada moment powróci i wejdzie do stosowania. Tym bardziej, iż sytuacja budżetowa jest gorsza niż zakładano, a dług publiczny poważnie wzrasta.

A co na ten temat sądzą przedstawiciele związków zawodowych?

Otóż jak zauważa Michał Sobol, pełnomocnik związku Komisji Zakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, zabranie urzędnikom ostatniej transzy nagród może okazać się niewystarczające. Zatem spodziewać się należy, iż rozporządzenie o redukcjach zatrudnienia wjedzie w życie, nawet z początkiem przyszłego roku, gdyż jego zastosowanie nie ma tylko ograniczenia do roku 2020.

Związkowcy zaskarżyli ten przepis do Trybunału Konstytucyjnego, jednakże ten nie wyznaczył terminu rozprawy, tylko zarzucił składającym wniosek niepełne jego uzasadnienie. Spodziewać się też należy, iż następstwem ewentualnych zwolnień będą pozwy, gdyż zdaniem związkowców rozporządzenie o redukcjach jest niekonstytucyjne.

Z kolei sami urzędnicy również obawiają się wejścia w życie planu redukcji zatrudnienia, a zabranie resztówek odbierają jako pierwszy krok ku temu zmierzający. Poza tym nagrody w tym roku (finansowane właśnie z owych resztówek) byłyby w tym roku szczególnie uzasadnione, gdyż urzędnicy w związku obecną sytuacją mają znacznie więcej pracy. Jak zauważa Elżbieta Kurzępa, szefowa NSZZ „Solidarność” w lubelskim urzędzie wojewódzkim, w związku z epidemią nastąpił wzrost liczby zadań, a urzędnicy często wykonywali czynności wychodzące poza ich zakres obowiązków, wielu z nich pracowało po godzinach, również w soboty i niedziele.

Jak z kolei dostrzega Paulina Deka z Komisji Zakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, w niektórych urzędach podlegających wojewodzie (przykładowo w Wielkopolsce) zabrano nagrody wypłacane tam raz do roku. To spowodowało ogromne niezadowolenie i pracownicy nie chcą tego tak zostawić.

Generalnie związkowcy piszą pisma do swych przełożonych, domagając się wyjaśnień, ale planują też akcje protestacyjne. Należy oczywiście zauważyć, iż członkowie korpusu służby cywilnej nie mogą strajkować, jednakże mogą wchodzić w spory zbiorowe i organizować różnego rodzaju akcje protestacyjne.

Co jeszcze może wydarzyć się w administracji publicznej wskutek ostatnich działań rządu?

Generalnie poszukiwanie oszczędności w administracji w postaci ograniczania zatrudnienia i cięciach w wynagrodzeniu nie pozostanie bez odpowiedzi samych pracowników. Urzędnicy mogą masowo chodzić na zwolnienia lekarskie, co może doprowadzić do paraliżu całej administracji. Jak zauważa Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ „Solidarność” pracowników skarbówki, związkowcy rozpoczęli akcję wysyłania listów do premiera rządu z ziarenkami ryżu, sugerującymi, iż urzędnicy mają pracować za przysłowiową „miskę ryżu”. Poza tym członkowie związku zawodowego przekonują pracowników, by bardzo dbali o swoje zdrowie, badali się, chodzili do lekarza i nie pracowali po godzinach, gdyż i tak nie otrzymają za to wynagrodzenia.

Oficjalnie jest też już wiadomym z projektu ustawy okołobudżetowej na rok przyszły, iż fundusze wynagrodzeń będą w urzędach pomniejszone o 3%, czyli tyle, ile minimalnie musi zostać wydzielone na fundusz nagród. Poza tym resort finansów przekonuje, iż zabrane urzędnikom w tym roku środki na nagrody są tylko zamrożone i powrócą one do urzędników w roku przyszłym.

Urzędnicy najbardziej obawiają się brzmienia art. 31 ust. 2 specustawy covidowej z dnia 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach dotyczących zapobiegania, przeciwdziałania i zwalczania COVID-19, innych chorób zakaźnych i wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 1842). Zgodnie bowiem z nim, premier rządu może podjąć decyzję o zablokowaniu planowanych wydatków w zakresie całego budżetu państwa, określając część oraz łączną kwotę wydatków, które podlegają blokowaniu. Bowiem na tej właśnie podstawie zablokowane zostały oszczędności, które do tej pory tuż przed końcem roku wypłacane były urzędnikom w formie bonusów.

Wprawdzie, jak zauważa Michał Sobol, nie ma prawnych podstaw do zabrania urzędnikom trzynastki czy też nagród jubileuszowych, które zostały wypracowane i należą się z mocy prawa. Tym niemniej można się spodziewać, iż tak jak w przypadku resztówek, może dojść do przesunięcia terminu ich wypłaty o kilka miesięcy.

Podsumowując, sytuacja pomiędzy rządem, a urzędnikami wydaje się być ostatnio napięta. Pracownicy urzędów zbulwersowani są zablokowaniem im możliwości otrzymania dodatkowych nagród pod koniec roku i planują różnego rodzaju akcje protestacyjne. Uważają przy tym, iż w tym roku wyjątkowo na nagrody zasłużyli, niejednokrotnie pracując dłużej i ciężej niż w latach poprzednich. Pytanie jednak jak na takie sytuacje spojrzeć mają pracownicy sektora prywatnego, pracujący nierzadko w tym roku za obniżone stawki wynagrodzenia, bez żadnych bonusów w formie nagród czy też trzynastek.