Wymiana kadr w administracji
Okazuje się, iż zarówno dyrektorzy, jak i ich zastępcy zatrudnieni w ministerstwach i urzędach wojewódzkich nie mogą być pewni utrzymania swych stanowisk pracy. Mader często bowiem mogą je utracić wręcz z dnia na dzień.
Co sprawia, iż kadry zarządzające w ministerstwach i urzędach wojewódzkich są narażone na nagłą utratę pracy?
Otóż od dnia 23 stycznia 2016 roku formalnie nie ma już konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, a poza tym nie trzeba też mieć doświadczenia administracyjnego, by zostać dyrektorem. Zatem dyrektor generalny może powołać na stanowisko dyrektorskie osobę nawet spoza administracji, jednak może też i ją zwolnić z dnia na dzień.
Z danych pozyskanych z urzędów wojewódzkich wynika, iż nie ma obecnie miesiąca, by nie doszło do odwołania dyrektora lub wicedyrektora departamentu czy też biura. Wręcz zasadą się już obecnie stało, iż każde zawirowanie wśród koalicji rządzącej czy rekonstrukcja rządu oznacza, iż wraz z odejściem ministra, wojewody czy też zastępcy posadę niemalże automatycznie tracą dyrektorzy, których wydziały były do nich przypisane.
Co jest zatem istotne w kontekście powoływania i odwoływania dyrektorów?
Z formalnego punktu widzenia zarówno dyrektorzy, jak i ich zastępcy należą do korpusu służby cywilnej i powinni być apolityczni (tak stanowi art. 153 Konstytucji RP). Zgodnie bowiem z konstytucyjnymi zapisami w celu zapewnienia zawodowego, rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa w urzędach administracji rządowej działa korpus służby cywilnej. Jego zwierzchnikiem jest prezes Rady Ministrów. I na tych sformułowaniach przepisy się kończą.
Przykładem wymiany kadr jest obecnie sytuacja występująca w Ministerstwie Edukacji i Nauki (MEiN). Otóż niedawno posadę dyrektora utracił Piotr Gajewski, a wcześniej ze stanowiskiem pożegnał się również jego przełożony Maciej Kopeć. To jednak nie koniec zmian, gdyż odwoływane mają być kolejne osoby.
Jak dostrzega Krystyna Szumilas, była minister edukacji i wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji i nauki, w resorcie edukacji mamy do czynienia wręcz z desantem osób związanych z obecnym ministrem i Lublinem, skąd on pochodzi. Generalnie posady ministerialne są atrakcyjne, dobrze wynagradzane, a jedyne ryzyko jest takie, iż jak dojdzie do zmiany ministra, trzeba będzie powrócić do poprzedniego zajęcia.
Zresztą wymiana kadr odbywa się również na najwyższych stanowiskach poszczególnych urzędów wojewódzkich. Jak anonimowo wyznaje jeden z pracowników Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, niedawno z pracą pożegnała się dyrektorka z wydziału spraw obywatelskich, związana z partią Jarosława Gowina, który opuścił koalicję rządową. I doszło wręcz do absurdu, iż nikt nie chce przejąć tego wakatu, obawiając się, iż w przyszłości kojarzony będzie w obecną władzą i w przypadku zmian może utracić stanowisko.
Czy zatem we wszystkich urzędach mamy do czynienia z dużą rotacją na stanowiskach kierowniczych?
Otóż okazuje się, iż nie we wszystkich urzędach taka sytuacja ma miejsce. Względna stabilizacja panuje bowiem w tych urzędach i ministerstwach, gdzie od pierwszej kadencji obecnej władzy zarówno ministrowie, jak i wiceministrowie, praktycznie się nie zmieniają. Takim przykładem jest chociażby resort sprawiedliwości, gdzie od początku obecnego roku, na 29 dyrektorskich posad, do zmian doszło tylko na 2 z nich. I w obu przypadkach o odwołanie wnioskowali sami pracownicy.
Z drugiej strony duże zawirowania powiązane ze zmianami w resorcie zdrowia przekładają się na roszady na stanowiskach dyrektorskich. Tylko bowiem w tym roku na 35 stanowisk dyrektorskich, zmiany dotyczyły aż 9 z nich.
Z kolei w Ministerstwie Finansów wyższe stanowiska w służbie cywilnej zajmują 134 osoby, a od początku roku odeszło dobrowolnie bądź zostało odwołanych 12 z nich. Gdy zapytać urzędników resortu finansów o przyczyny zwolnienia, w odpowiedzi można usłyszeć, iż w przypadku stosunków pracy nawiązanych na podstawie powołania nie jest wymagane podawanie przyczyny uzasadniającej rozwiązanie takiego stosunku pracy. Pracownik zatrudniony bowiem na podstawie powołania może być w każdym momencie odwołany, niezwłocznie lub w określonym trybie.
Czy zatem obecna wymiana kadr jest czymś dobrym i pozytywnym?
Generalnie nie jest to dobra sytuacja dla kraju i ciągłości zarządzania. Jak bowiem zauważa profesor Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, takich roszad nie było w latach wcześniejszych, a na stanowiskach tkwiły często te same osoby, chociaż rządy i władza się zmieniały. W administracji bowiem wymagane było odpowiednie doświadczenie, a poza tym obowiązywały zasady konkursu, co w znacznym stopniu utrudniało powierzanie posady znajomym szefa urzędu. Poza tym trzeba było podać mocne i konkretne powody do zwolnienia, a obowiązywał okres 3-miesięcznego wypowiedzenia. Stąd też przed 2016 rokiem zmiany na stanowiskach dyrektorskich wskutek zmian politycznych nie były praktykowane.
Tymczasem dziś często szefowie urzędu tłumaczą się tym, iż powołują daną osobę na stanowisko administracyjne z rynku, bowiem w urzędzie nie ma osób z odpowiednim doświadczeniem, co jest tłumaczeniem wręcz absurdalnym. Przecież obecnie dyrektor, który może z dnia na dzień stracić posadę, nie będzie się sprzeciwiał przełożonemu i nie będzie artykułował swego zdania, bo inaczej znajdzie się na przysłowiowym bruku.
Zresztą nawet politycy obozu rządowego nie kryją się już z tym, iż posada dyrektora zależy od zmian na górze. Jak mówi Tadeusz Woźniak z PiS, były przewodniczący Rady Służby Cywilnej, powinno być tak, iż jeśli są kompetentni dyrektorzy, to pomimo zmiany na stanowisku wojewody czy ministra powinni oni pozostać na stanowisku, jednak to tylko teoria. Każdy nowy szef bowiem chce się otoczyć zaufanymi ludźmi, a czasem sami zainteresowani mają określone preferencje polityczne i nie chcą współpracować z nowym ministrem czy wojewodą.
Generalnie największa fala odejść z pracy w służbie cywilnej dotyczy dyrektorów i ich zastępców, co potwierdza powyższe tezy, iż wraz ze zmianą na stanowisku szefa danego urzędu, następuje wymiana kadr kierowniczych. Fluktuacja na stanowiskach dyrektorskich wynosi obecnie ponad 13%.
Podsumowując, po zmianach prawa od 2016 roku mamy do czynienia z sytuacją, gdy są duże roszady personalne na stanowiskach dyrektorskich w służbie cywilnej. Wraz z nowym szefem danego urzędu przychodzą bowiem nowe osoby, którym ów nowy szef ufa i następuje wymiana kadr. Zatem generalnie nieistotne są kompetencje i doświadczenie, a personalne układy. To na pewno nie sprzyja rzetelnemu, bezstronnemu i politycznie neutralnemu wykonywaniu zadań państwowych.
Najnowsze komentarze