Zwolnienie ze składek na ZUS wcale nie takie jednoznaczne
Generalnie wprowadzane w życie rozwiązania w formie tarcz antykryzysowych miały z założenia wspomóc całą gospodarkę, by mogła ona w miarę bezpiecznie przejść przez kryzys gospodarczy wywołany epidemią koronawirusa. I jednym z takich instrumentów pomocy było zwolnienie przedsiębiorców z opłacania składek ZUS. Niestety jednak, nie w każdej sytuacji mowa była tutaj o realnej pomocy, a wręcz przeciwnie.
Na czym polega problem z umorzeniem składek ZUS?
Teoretycznie w ramach tarczy antykryzysowej mowa była o umorzeniu składek ZUS za okres od marca do maja bieżącego roku. Jednakże wielu przedsiębiorców mocno się zdziwiło, iż nie otrzymało umorzenia w pełnej wysokości, a jedynie w części.
Zasadniczo pełna składka na ubezpieczenie społeczne za okres 1 miesiąca wynosi 1.431,48 zł i na taką ulgę liczyli przedsiębiorcy. Tymczasem w otrzymanych z ZUS decyzjach okazywało się, iż przyznane kwoty ulg były niższe, a urzędnicy ZUS zaliczyli posiadane przez nich nadpłaty na poczet składek. Tym samym, jeśli dany przedsiębiorca posiadał w ZUS 1.000 zł nadpłaty, wówczas otrzymywał z ZUS decyzję o uldze w kwocie równej tylko 431,48 zł.
Taka praktyka ze strony ZUS powodowała, iż jeśli przedsiębiorca miał sporą nadpłatę, wówczas zdarzało się, iż pomocy w formie ulgi nie otrzymał żadnej, gdyż urzędnicy zabrali posiadane nadpłaty na poczet składek za miesiące, w których powinna przysługiwać ulga.
Zdecydowanie najlepiej zatem na tym wyszli ci przedsiębiorcy, którzy nie mieli w urzędzie żadnych nadpłat i tym samym otrzymali decyzję o umorzenie pełnej wysokości należnych składek.
Jak zatem należy interpretować takie działania ze strony urzędników ZUS?
Cóż, zasadniczo wygląda na to, iż urzędnicy ZUS podważają sens istnienia tarczy antykryzysowej. Jak zauważa Paweł Białek, prezes spółki Ekonomikus z Sosnowca, wychodzi na to, iż nie warto być w fair wobec państwowych instytucji, nie warto traktować ZUS jako partnera biznesowego. Okazuje się bowiem, iż podejmowane przez przedsiębiorców działania w dobrej wierze urząd wykorzystuje przeciwko płatnikowi.
Z kolei pracownicy ZUS twierdzą, iż taka sytuacja jest winą samych przedsiębiorców, gdyż nie widzą oni powodów, by na koncie w ZUS trzymać nadpłaty. Nie trafiają do nich argumenty, iż przedsiębiorcy podejmują takie decyzje z ostrożności bądź też przez przeoczenie.
Jak zauważa Paweł Białek w przypadku jego przedsiębiorstwa doszło w marcu do pomyłki i przelew do ZUS wyszedł dwukrotnie, co spowodowało powstanie nadpłaty. Przedsiębiorca jednak nie zakładał, iż ten fakt tak naprawdę pozbawi go pomocy finansowej w postaci umorzenia składek ZUS.
Kolejnym powodem, dla którego przedsiębiorcy trzymają na koncie ZUS kwoty nadpłat jest ostrożność bądź też przezorność. Po pierwsze bowiem nie chcą oni popaść w zaległości, a przecież ich brak był podstawą do otrzymania wielu form pomocy w ramach tarczy antykryzysowej.
Jest jeszcze inna przyczyna, dla których warto mieć nadpłatę. Otóż chodzi o utratę prawa do świadczeń chorobowych. Przepisy są bowiem tak skonstruowane, iż wystarczy 1 dzień zaległości, na niewielką chociażby kwotę, by utracić prawdo do tego zasiłku.
Niejedna z takich decyzji ZUS, obniżających lub wręcz niwelujących do zera pomoc finansową, wymusiła na przedsiębiorcach rozpoczęcie sporu z urzędem. Z obawy jednak przed tym, iż może okazać się, że działania urzędników były zgodne z prawem, przedsiębiorcy nadal na bieżąco opłacają kolejne składki, obawiając się chociażby pozbawienia praw do zasiłku chorobowego.
Jak urzędnicy ZUS interpretują taką sytuację?
Otóż ich zdaniem działania takie są w pełni zgodne z prawem. Zwolnienie z opłacania składek obejmuje bowiem należności nieopłacone za dany miesiąc (zgodnie z art. 31zo specustawy z dnia 2 marca 2020 roku, Dz.U. poz. 374 zwolnienie dotyczy „obowiązku opłacenia nieopłaconych należności z tytułu składek”).
I idąc tym tokiem interpretowania urzędnicy uważają, iż jest różnica pomiędzy zwolnieniem z nieopłaconych składek, a zwolnieniem ze składek. Za nieopłacone uznaje się bowiem takie, które nie zostały pokryte z nadpłaty. Stąd też składki rozliczone w ten sposób nie są objęte zwolnieniem na podstawie tarczy antykryzysowej.
Jednakże co ciekawe, taka sytuacja dotyczy składek za kwiecień i maj, a nie za marzec. Tutaj z kolei jak wyjaśniają urzędnicy ZUS, za marzec, na podstawie tarczy 2.0, obowiązywało zwolnienie z obowiązku opłacenia składek wynikających z deklaracji rozliczeniowej w pełnej należnej wysokości, nawet gdy owe składki zostały już opłacone.
Należy w tym miejscu przypomnieć, iż pomysł wprowadzenia tego przepisu wynikał z faktu, iż kiedy w marcu w Sejmie toczyły się prace nad pierwszymi tarczami, wówczas wielu przedsiębiorców postanowiło z ostrożności składki za marzec opłacić. Dopiero po uiszczeniu składek okazywało się, iż oni również mogą ubiegać się o ich umorzenie. Stąd też tarcza 2.0 przewidywała możliwość wystąpienia przez nich o zwrot nadpłaconych składek.
Niestety nikt wówczas nie zakładał, iż tak samo powinni postąpić i inni przedsiębiorcy, u których nadpłata wynikała z poprzednich miesięcy. Dopiero bowiem teraz okazuje się, iż nie występując o zwrot nadpłaty, popełnili błąd, a urzędnicy ZUS zabrali te pieniądze, zaliczając je na poczet składek za kwiecień i maj.
Dużego znaczenia w tym całym procederze nabierają daty. Otóż przedsiębiorcy zorientowali się o tym, iż ZUS zaliczył posiadane przez nich nadpłaty na poczet składek za miesiące za które wnioskowali o ulgę zbyt późno, by móc o zwrot nadpłaty wystąpić. Zgodnie z przepisami o zwrot nadpłaty widniejącej na koncie w kwietniu należało wystąpić do 10 maja, a tej majowej – do 10 czerwca.
Tymczasem decyzje ZUS o zaliczeniu nadpłat już w kwietniu na poczet składek i tym samym pomniejszeniu bądź zniwelowaniu ulgi, przedsiębiorcy otrzymywali dopiero w drugiej połowie czerwca, gdy na termin wystąpienia o zwrot nadpłaty już minął.
A jak zdaniem ekspertów należy oceniać taką interpretację przepisów stosowaną przez urzędników ZUS?
Zdaniem Andrzeja Radzisława, radcy prawnego z Kancelarii Goźlińska Petryk i Wspólnicy, interpretacja przepisów przyjęta przez pracowników ZUS jest co najmniej dyskusyjna. Zgodnie bowiem z art. 24 ust. 6b ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który brzmi „zakład zawiadamia płatnika składek o kwocie nienależnie opłaconych składek, które zgodnie z ust.6a mogą być zwrócone, chyba że nie przekraczają kosztów upomnienia w postępowaniu egzekucyjnym” urzędnicy ZUS powinni poinformować płatnika o kwocie nadpłaty jeszcze przed zastosowaniem zwolnienia składkowego.
Zastanawiające jest też w takim przypadku jak ZUS dokona rozliczenia, gdy płatnik złoży korektę deklaracji za miesiąc, w którym korzystał ze zwolnienia chorobowego. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, gdy osoba prowadząca działalność gospodarczą w lutym była chora, ale opłaciła składki do pełnej wysokości. Obecnie zaś, po skorzystaniu ze zwolnienia za marzec, kwiecień i maj, złoży korektę deklaracji za luty, pomniejszając tym samym kwotę do zapłaty za ten miesiąc. Pytanie wówczas, czy urzędnicy kwotę nadpłatą zwrócą, czy też uznają, iż powinna ona być rozliczona na poczet zwolnienia składkowego.
Kolejnym problemem dla przedsiębiorców jest też w tym temacie właściwe uwzględnienie takiego faktu potrąceń w rozliczeniach podatkowych. Nie wiadomo bowiem w jakiej części nadpłata wynika ze składek na ubezpieczenie społeczne (potrącane od postawy opodatkowania), a w jakiej części ze składek na ubezpieczenie zdrowotne (odliczanych od podatku). Nadpłaty składek zabrane zostały bowiem z urzędu, bez wydania jakiejkolwiek decyzji.
Podsumowując, interpretacja przepisów przez urzędników ZUS wydaje się nader wątpliwa i na pewno niezgodna z zasadami pomocy, której przedsiębiorcy spodziewali się uzyskać od rządu, jako rekompensatę za lockdown gospodarki wywołany panującym jeszcze stanem epidemii. Należy bowiem zakładać, iż ustawodawca nie miał zamiaru różnicować przedsiębiorców, udzielając im zwolnienia ze składek bądź też pozbawiając go tylko dlatego, iż z ostrożności bądź też przezorności posiadali oni nadpłaty na swoich kontach rozliczeniowych z ZUS.
Najnowsze komentarze